Witajcie! :) Na początku chciałam bardzo serdecznie podziękować! Mój blog dorobił się w ostatnim czasie 101 obserwatorów co jest dla mnie nie lada radością! Cieszy mnie niezmiernie fakt, że moje wypociny komuś się podobają. Zakładając bloga nie sądziłam, że tak się przyzwyczaję do tego miejsca. W związku z tym, iż każdego dnia jest Was coraz więcej i pierwsza setka za nami, w najbliższym czasie na pewno pojawi się tutaj małe rozdanie! :)
A teraz przejdźmy do rzeczy. Ostatnio narzekałam jeszcze, że nigdzie nie mam dostępu do Catrice. Dziewczyny chwaliły się zdobyczami a ja im jedynie mogłam pozazdrościć. Jednak kiedy w poniedziałek znalazłam się w pobliżu Natury, mając 15zł w portfelu postanowiłam zajść. I co się moim oczom ukazało? Szafa Catrice! Myślałam, że zawału dostanę. :] Po pierwszej euforii zdecydowałam się na eyeliner w żelu, bo takowego jeszcze się nie dorobiłam. Nigdy nie umiałam malować prostych kresek – eyelinery w pisaku, pędzelku etc leżały na głębi szuflady a ja wciąż męczyłam kredki bądź malowałam kreski cieniami. Jednak teraz na pewno to się zmieni!
Nabyłam kolor czarny 010 Black Jack with Jack Black i jestem nim zachwycona. Kreskę robi się bardzo łatwo, nawet taki laik jak ja sobie poradzi. Nałożony na pędzelek wręcz sam rozprowadza się po oku! ;) Jest miękki, przypomina mi bardziej mus niż żel. Poza tym kreska jest niesamowicie trwała. Zawsze moim problemem było rozmazywanie krechy od wewnętrznej części oka. Zostawała namalowana od połowy, a na zewnątrz, w kąciku także była rozmyta. Irytowało mnie to strasznie. Catrice trzyma się bez zarzutu. Wytrzymał moje łzawiące oczy. Nawet z ręki trudno go zmyć. Co gorsza, moja cudowna Bioderma, także nie mogła sobie z nim poradzić. (Swoją drogą zauważyłam ostatnio, że nie ze wszystkim sobie jednak radzi tak jakbym chciała, ale temu poświęcę osobny post.) Dodatkowym plusem jest intensywność czerni. Po prostu rewelacja!
Nie dostrzegam póki co żadnych minusów. Super produkt w niskiej cenie. Tym bardziej, że cena, którą zapłaciłam była niższa od tej widniejącej na etykiecie. Zamiast 16zł eyeliner kosztował 12. Kolejne miłe zaskoczenie. :)))
Na pewno teraz kreska częściej zagości na moim oku i w najbliższym czasie zapewne dokupię sobie kolor brązowy. :)
Pozdrawiam!
też mi się marzy spróbowanie żelowego :)
też go ostatnio upolowałam i po pierwszym użyciu jestem zadowolona bardzo :)
zgadzam sie :))
też go mam i już pokochałam. jest bardzo trwały, bardzo wygodny, tylko jakiś taki zapaszek niezbyt. ale to w końcu nie jest perfum ;p
ps. zapraszam do konkursu u mnie :)
no tyle się już rewelacji o żelowych nasłuchałam, że aż chciałabym wypróbować :)
no fajne ;)
a ja bym chciała znależć catrice u siebie w naturze, ech
mam ten sam problem z rozmazującymi się kącikami, kiedy wracam ze szkoły ok 13-14 już prawie nic tam nie ma. może kiedyś skuszę się na Catrice, na razie pewnie i tak bym go nie dostała bo szafa w mojej Naturze świeciła pustkami ;) masz porównanie do eyelinera z E.L.F'a?
o to cos dla mnie:)
mi też słabo idzie malowanie kresek:(
musze pomyślec o nim:)
Uwielbiam żelowe linery. Muszę sobie zakupić brązowy Catrice. Szkoda, że nie mają więcej kolorów:)
a miałam go wczoraj w rękach i nie kupiłam:(
Ja z tej firmy posiadam eyeliner w płynie,i niestety zawiodłam się,fakt że dopiero uczę się robienia perfekcyjnych kresek,to niestety muszę przyznać że ten w płynie jest do niczego.Po max. 2 godz.odpryskuje i nic z niego nie zostaje.Więc i może ja skuszę się na ten w żelu??Pozdrawiam:)
Nie słyszałam o tej marce. Muszę odwiedzić Naturę :)Ja zawsze mam problem z namalowaniem ładnej kreski czymkolwiek :) Ale ponoć ćwiczenie czyni mistrza!
pozdrawiam
świetny ! ma ekstra pigmentacje, łatwy w użyciu.. lepszy od zachwalanego ELFa
REWELACYJNY JEST :)))))