Po błyszczyki sięgam rzadko, teraz jestem raczej pomadkowa. Jednak nieliczne sprawiają, że chcę malować nimi usta częściej niż zwykle. Do nich zaliczają się między innymi błyszczki z Lily Lolo, które zresztą jak każdy inny kosmetyk tej marki, podbiły moje serce od samego początku.
Posiadam odcień English Rose (jaśniejszy) i Whisper (ciemniejszy), które utrzymane są w odcieniach różu. Kolory są delikatne, podbijają nasz naturalny kolor ust dając subtelny efekt upiększenia. Możemy malować się w ciemno, bez lusterka i najmniejszych obaw o przerysowanie czy sztuczność. Nie posiadają drobinek, mają pojemność 6g i kosztują 39,90zł. Cena dla mnie nieco wysoka jak na błyszczyk, jednak biorąc pod uwagę jakość i skład, naprawdę warto.
Pierwsze co mnie zachwyciło to zapach. Błyszczyki pachną czekoladą! Mam wrażenie jakbym na usta nakładała kakao lub jakieś masło czekoladowe. Gdyby miały ten sam smak to już dawno zostałyby przeze mnie zjedzone. ;)
Błyszczyki mają dość gęstą konsystencję dzięki czemu dłużej trzymają się na ustach. Nie kleją się, nie ciągną i bardzo równomiernie rozkładają. Nie wchodzą nieestetycznie w załamania, nie zbierają się w kącikach. Aplikacja jest bezproblemowa i bardzo przyjemna. :)
Podkreślić trzeba też fakt, że błyszczyki pielęgnują usta. Ja przez cały rok muszę je regularnie nawilżać, a niektóre mazidła wysuszają je na wiór, w tym przypadku jednak nic takiego się nie dzieje. Błyszczyki ich absolutnie nie wysuszają, wręcz przeciwnie - delikatnie nawilżają i utrzymują w równowadze. Dla mnie, szczególnie w zimowym okresie, jest to bezcenne.
Kolory na dłoni mogą wydawać się intensywne, jednak tak jak napisałam wyżej - na ustach nie rzucają się w oczy. Zobaczcie same. :)
Strasznie je lubię i z chęcią przygarnęłabym inne odcienie. Wiem, że w przypadku kosmetyków Lily Lolo zawsze tak piszę, ale każdy ich kosmetyk wpadający w moje ręce jest bezbłędny i nic na to nie poradzę. :) Zresztą dużo z Was już przekonało się na własnej skórze o pozytywnym działaniu tych kosmetyków bo coraz częściej widzę recenzje, w szczególności podkładów, co niezmiernie mnie cieszy. :)
Skład Whisper: Ricinus Communis Seed Oil, Oleic/Linolic/Linolenic Polyglyceryl, Hydrogenated Castor Oil, Sucrose Acetate Isobutyrate, Cera Alba, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Aroma, Copernicia Cerifera Cera, Tocopherol, Titanium Dioxide (CI77891), Magnesium Violet (CI77742), Iron Oxides (CI77491, CI77492)
Skład English Rose: Ricinus Communis Seed Oil, Oleic/Linolic/Linolenic Polyglyceryl, Hydrogenated Castor Oil, Sucrose Acetate Isobutyrate, Cera Alba, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Mica (CI77019), Aroma, Copernicia Cerifera Cera, Tocopherol, Titanium Dioxide (CI77891), Magnesium Violet (CI77742), Iron Oxide (CI77491), Carmine (CI75470)
Jestem ciekawa czy lubicie błyszczyki, czy częściej sięgacie po pomadki? Dajcie też znać jaki jest Wasz ulubiony błyszczyk! Stawiacie na drobinki? A może się ich wystrzegacie?
Ściskam,
Agu :)

Mnie zasadniczo nie ciągnie ani do pomadek ani błyszczyków. Moje usta są naturalnie dość porządnie ukrwione, że wystarczy pociągnąć zwykłym balsamem nawilżającym i wyglądają super. Powiesz szczerze, że nawet gdybym miała wybierać, to niekoniecznie bym potrafiła. Wszystko zależy od firmy, bo wszak są dobre i błyszczyki i pomadki. Tych które pokazujesz nigdy nie używałam i raczej prędko nie będę, bo chyba w tej cenie wolałabym kupić sobie lakier do paznokci albo nową paletkę sleeka. Ale bardzo się cieszę, że tobie odpowiadają, a twoje usta wyglądają w nich prześlicznie. :)
OdpowiedzUsuńale ładnie się prezentują:) takie delikatne są idealne dla mnie, chociaż z reguły wybieram pomadki:)
OdpowiedzUsuńLubię błyszczyki. Zwłaszcza takie, którymi można umalować usta bez konieczności patrzenia w lusterko:) Natomiast nie cierpię błyszczyków, które mają w sobie wyraźnie wyczuwalne drobinki:/ Mam wrażenie, jakby mi ktoś piaskiem usta posypał:/ A kolory Twoich błyszczyków są piękne i bardzo delikatne:)
OdpowiedzUsuńKiedyś bardziej lubiłam błyszczyki. Teraz pół na pół. Używam tego na co akurat w danym dniu mam chęć :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten jaśniejszy kolor.
Whisper jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńpiękne wszystkie dwa :D
OdpowiedzUsuńSliczne ;) Dodaje do obserwowanych i zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej lubię pomadki. Nie mogę znieść przyklejonych włosów do ust, gdy tylko trochę zawieje wiatr. :) Lily-Lolo nigdy nie używałam, może kiedyś to się zmieni. ;)
OdpowiedzUsuńśliczne odcienie
OdpowiedzUsuńKolory ładne ;) wyobrażam już sobie ten zapach czekolady mmm...
OdpowiedzUsuńCiemniejszy jest przesliczny!
OdpowiedzUsuńja wolę błyszczyki :) też mam 2 od Lily lolo, ale z drobinkami;p
OdpowiedzUsuńPrzepiękne :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze... ale zmienię ten stan rzeczy :)
OdpowiedzUsuńTaaak, ja też :]
UsuńPiękne odcienie,mam jeden i nie dość,że ładnie wygląda,to apetycznie pachnie i pielęgnuje usta:-)
OdpowiedzUsuńŁadnie wyglądają na ustach :)
OdpowiedzUsuńpodobają mi się oba - nawet bardzo!
OdpowiedzUsuńFajnie prezentują się na ustach ;)
OdpowiedzUsuńWyglądają prześlicznie! Nigdy nie miałam żadnego błyszczyka od Lily Lolo i chyba czas to zmienić... ;)Chociaż na co dzień preferuje pomadki.
OdpowiedzUsuńWyglądają zachęcająco, ale za taką cenę bym się nie zdecydowała chyba, wolę wydać na szminkę niż na błyszczyk ;)
OdpowiedzUsuńJak znajdziesz wolną chwilę chętnie przeczytam Twoją odpowiedź na TAG ;) http://www.iwetto.com/2013/01/domowy-relaks.html
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dla mnie jednak trochę za drogie :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio polubilam blyszczyki bell, a zawsze tylko pomadek uzywalam:)
OdpowiedzUsuńsłyszałam ostatnio wiele pochwał na ich temat :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam pomadki, ale błyszczyki to dobre dopełnienie tych mocniejszych makijaży :)
OdpowiedzUsuńboskie są! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ich pomadki i choć nie jestem błyszczykowa, na pewno któryś sobie w końcu sprawię :)
OdpowiedzUsuńJa jestem totalnie błyszczykowa, więc muszę koniecznie wypróbować te mazidła z oferty Lili Lolo :)
OdpowiedzUsuńza błyszczykami nie przepadam, ale te wyglądają przeuroczo ! :D
OdpowiedzUsuńWhisper jest genialny :)
OdpowiedzUsuńmoje kolorki! oba zachęcające :D
OdpowiedzUsuńnie miałam ich kosmetyków, błyszczyki wyglądają bardzo ładnie! :)
OdpowiedzUsuńTen ciemniejszy jest super.
OdpowiedzUsuńLubię wszelkie mazidła do ust :) Te też mi się podobają, jednak wolałabym bardziej widoczne kolory, chociaż kto wie, może kiedyś się skuszę :D
OdpowiedzUsuńEnglish Rose wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńER wygląda super:)
OdpowiedzUsuńa gdzie je można kupić, jeśli można w Szczecinie?
OdpowiedzUsuńniestety, można je kupić na stronie polskiego dystrybutora www.costasy.pl
UsuńNie przepadam za błyszczykami do ust, ale to jak opisujesz te od LL i sama sympatia do tej firmy, powodują, że byłabym skłonna kupić sobie któryś z nich w tzw. chwili słabości ;) English Rose jest piękny!
OdpowiedzUsuńCałkiem moje kolory ;)
OdpowiedzUsuńLubię błyszczyki, ale ostatnio coś się przerzuciłam na szminki lub pomadki-błyszczyki :) te wyglądają ślicznie! :))
OdpowiedzUsuńŚwietne kolory - ten ciemniejszy jest przepiękny :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie lubię błyszczyków, bo włosy się do nich przyklejają jak mam rozpuszczone:) Poza tym nie lubię takiego bardzo mokrego efektu.
OdpowiedzUsuńjakie one piekne na ustach! świetnie wyglądają!
OdpowiedzUsuń