W tym roku obiecałam sobie, że zamknę temat leczenia ortodontycznego, wyleczę swoją skórę, unormuję rytm okołodobowy i rozprawię się z nadprogramowymi kilogramami. Pierwsze punkty z listy są już w trakcie realizacji i idą mi naprawdę nieźle, został więc najcięższy kaliber. Jak już wspominałam na Instagramie, doskonale zdaję sobie sprawę, że przytyłam z powodu nadwyżki kalorycznej, zajadania emocji i małej ilości ruchu. To właśnie te działania doprowadziły u mnie do insulinooporności, nie na odwrót. Nie chcę więc, by ona, czy niedoczynność tarczycy były wymówką w kwestii gubienia kilogramów. Dość usprawiedliwiania się, biorę tyłek w troki i działam. :)

Tym razem całkiem inaczej niż zwykle. Nie zliczę bowiem ile zdrowych zrywów już miałam. Wiecie – dieta, ćwiczenia 5 razy w tygodniu, no bo Twoje ciało może więcej niż podpowiada Ci głowa. W ostateczności, gdy patrzyłam na matę było mi niedobrze, bolały mnie kolana, a po paru tygodniach odmawiania sobie wszystkiego rzucałam się na chipsy i słodycze. Jaki teraz mam plan?
Jeść wszystko, ale z umiarem, dbając o odpowiedni deficyt kaloryczny
Specjalistów jest sporo, ale trudno trafić na dobrych. Mam na koncie dziesiątki diet, byli tacy, którzy twierdzili, że powinnam stosować trzydniowe głodówki, także obecnie chcę działać sama w oparciu o materiały i przepisy Moniki DrLifestyle, której ufam w tym temacie jak nikomu innemu. Do tego aplikacja do liczenia kalorii, waga kuchenna i moja improwizacja. :)
Dbać o codzienny rozruch
Zaczynam od małych kroków. Pierwszy cel to wyrobienie sobie nawyku, by rano, tuż po przebudzeniu kierować swe kroki do maty do ćwiczeń. Nie mam obecnie mocy ani kondycji na intensywne treningi, ale dziesięcio, czy piętnastominutowy rozruch jest lepszy niż nic. Odpalam sobie jogę dla początkujących, łagodną gimnastykę. Niby nic, ale po takim rozciąganiu mam nawet zakwasy na drugi dzień! Z czasem będę zwiększać długość i intensywność treningu, ale chcę do tego podejść na spokojnie.
Spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu
Ten punkt łączy się mocno z poprzednim. Poza rozruchem w domu chcę dbać o aktywność na świeżym powietrzu. Kocham spacerować! A, że wiosna coraz bliżej, pogoda coraz ładniejsza, to zamierzam wykorzystać ten czas maksymalnie. Wygodne buty, słuchawki na uszy, ciekawy podkast i mogę iść przed siebie! J Wkrótce zacznie się też sezon działkowy i w tym roku zamierzam mocno zaangażować się w tematy ogrodnicze. :D Wkręciłam się w rośliny w domu, a teraz nie mogę doczekać się aż posadzimy pierwsze zioła, warzywa i inne zielone skarby.

Latem wrócić do biegania
Całe życie nie znosiłam biegać, ale przyszedł taki moment, że regularnie biegałam pięć kilometrów i niesamowicie to lubiłam. Taka wieczorna przebieżka z głośną muzyką niesamowicie czyściła mi głowę, pozwalała zebrać myśli i rozładować się po całym dniu. Cudowne uczucie! Bardzo bym chciała do tego wrócić, ale w tym momencie zarówno moja kondycja, jak i wydolność leżą i kwiczą. Po kilometrze bym wypluła płuca. Dlatego w planie są najpierw wszelkie badania kontrolne (jak już pewnie wiecie miałam w grudniu zapalenie płuc przez covid) oraz ogólny rozruch, a potem zwiększanie dystansu. Na pewno muszę też kupić nowe buty do biegania, bo te, które mam są średnio wygodne. Może macie jakieś sprawdzone modele?
Nie podchodzić do tematu zerojedynkowo
W kwestii diety, odchudzania mam utarte podejście – wszystko albo nic. To jest okropne, bo działa bardzo demotywująco i wpędza w poczucie winy. Działa na zasadzie – oho, zjadłam kawałek ciasta, to już po diecie, jestem słaba, nie udało mi się. No to zagryzę porażkę chipsami. A przecież wiadome jest, że od kawałka ciasta jeszcze nikt nie przytył. To umiar jest tutaj kluczowy, a nie ciągłe zakazy i nakazy. Chcę nad tym popracować, bo choć jest znacznie lepiej niż kiedyś, to jeszcze takie epizody mi się zdarzają, że płynę z jedzeniem. Można jeść wszystko (dla mnie najlepsza opcja w skali tygodnia to 80% zdrowego jedzenia i 20% jakichś grzeszków) i chudnąć, więc muszę to sobie wbić do głowy. To chyba będzie najtrudniejsze do zrobienia.
Wyposażyć domową “siłownię”
Uwielbiam treningi siłowe, sprawiają mi znacznie więcej frajdy niż skakanie na macie. Moim ulubionym ćwiczeniem na siłowni był martwy ciąg. Mój karnet do klubu leży zakurzony w portfelu, więc póki moja siłownia się nie otworzy zamierzam wyposażyć się w większe obciążenia do użytku domowego. Jak tylko się trochę wzmocnię, to właśnie poranny rozruch zamienię na typowo siłowe aktywności. Teraz mam w domu jedynie jakieś lekkie ciężarki, więc muszę zaopatrzyć się w coś dodatkowego. Ale najpierw zrobię jakieś rozeznanie, bo wiele amatorskich sprzętów jest niestety wątpliwej jakości. Wolę wydać więcej, ale raz niż wybić sobie zęby spadającym z gryfu talerzem. :D Na liście zakupów mam właśnie sztangę, ketle, oraz hantle o różnej wadze.
I to chyba wszystko. Małe-wielkie kroki rozłożone w czasie. Na sam koniec dodam jeszcze, że tym razem nie chcę i nie zamierzam opierać się na motywacji. Przestałam bowiem wierzyć, że jest ona potrzebna do osiągnięcia celu. A moje ulubione przez lata powiedzonko „nie mam motywacji” lub „czekam na wenę” to tylko boska wymówka. :) To samodyscyplina ma największe znaczenie. Teraz to wiem.
Jestem ciekawa, czy też walczycie z podobnymi problemami i jakie macie plany, by polepszyć swoją formę i samopoczucie wraz z nadchodzącą wiosną? Dajcie znać! :)
*post powstał we współpracy z Ceneo.pl
trzymam kciuki za ciebie:) ja już nie zliczę ile miałam takich zrywów. U mnie najgorsze jest to że kocham słodycze. Powodzenia :)
Trzymam kciuki w realizacji planów :) sama też będę walczyć z kilogramami po porodzie bo na pewno jakieś dodatkowe mi zostaną więc na początek spacery a później może jakieś treningi w domu, jakoś to najlepiej się u mnie sprawdzało wcześniej :)
Świetny plan, trzymam kciuki za Ciebie :)
Bardzo konkretny plan, trzymam kciuki aby wszystko się udało. Ja też zrobiłam taki dla siebie ale mniej ambitny. Pozdrawiam cieplutko.
Ja nie lubię biegać, ale zamierzam włączyć więcej spacerów i rower. Świetny plan, powodzenia :)
Bardzo fajny wpis :D
Super tekst :D
Bardzo fajny wpis :) Dodałaś mi nieco motywacji, której naprawdę mi brakowało :) Biorę się za siebie!
Dr lifestyle jest świetna! Uwielbiam jej bloga, zawsze daje mi dużo powera i przekonuje, że zdrowy lifestyle to jest niezły fun, że do diety można podejść z uśmiechem :D
Trzymam kciuki 🤞 ja mam zamiar wrócić do ćwiczeń jak już tylko będę mogła i na pewno wrócę do tych ćwiczeń z Moniką Kułakowską. Po tych treningach widziałam u siebie najlepsze rezultaty :) kiedyś katowałam się bieganiem ale nie znoszę tego robić 🙈
Ja przede wszystkim postawiłam na racjonalne odżywianie i deficyt. Tym sposobem zeszło mi 13kg. Ostatnio niestety waga stoi, ale… działam w temacie, żeby wrócić na dobre tory.
Myślę, że przede wszystkim wszystko siedzi w głowie i najważniejsza jest zmiana nastawienia!
Mi też by się to przydało :) Będę Cię śledzić i mam nadzieję, że obie wytrwamy!
Ja również trzymam kciuki! Najważniejsza jest motywacja w dążeniu do celu. ;)