Od zawsze moje usta są podatne na przesuszenie i pierzchnięcie. Teraz, kiedy jestem w trakcie leczenia Izotekiem wystarczy raptem kilka godzin bez pomadki ochronnej, by zdążyły popękać. W związku z tym nawilżam je regularnie i wciąż odkrywam nowe produkty z tej kategorii. Trochę ich w ostatnim czasie przetestowałam i dziś przedstawiam najlepsze balsamy do ust, które docenią nawet najbardziej wymagające wargi. :)

Trochę się w tej kwestii u mnie pozmieniało, bo na przykład kiedyś byłam ogromną fanką Carmexu, a teraz mam wrażenie, że wszystkie jego wersje działają bardzo krótkotrwale, a na dłuższą metę wręcz jeszcze bardziej wysuszają. Nie tylko ja doszłam do takich wniosków w moim najbliższym otoczeniu, więc jestem ciekawa Waszych doświadczeń. Zdążyłam jednak poznać wiele innych, lepszych kosmetyków pielęgnacyjnych do ust, więc za Carmexem nie tęsknię. :)
NAJLEPSZE BALSAMY DO UST – SPRAWDZĄ SIĘ TAKŻE PRZY IZOTEKU!
Clarins Hydra-Essentiel Moisture Replenishing Lip Balm
Jeden z moich ulubionych balsamów, do którego wracam regularnie. Uwielbiam go za to, że porządnie i długotrwale nawilża usta, a jednocześnie ładnie je upiększa. Są nabłyszczone, soczyste i jędrniejsze. Balsam z powodzeniem może zastąpić błyszczek, bo naprawdę dobrze wygląda zarówno solo jak i w roli topu nałożonego na kolorową pomadkę. Nie jest klejący. Nie należy do najtańszych, ale jest wydajny. Wystarczy niewielka ilość do jednorazowej aplikacji, której też nie trzeba powtarzać co chwilę, bo kosmetyk się nie zjada. Wygodna i higieniczna tubka sprawdza się także poza domem, w torebce, czy kieszeni. Znajdziesz go TUTAJ.
Ducray Kerancyl Repair
Kolejny doskonały balsam, który radzi sobie wzorowo z najbardziej wysuszonymi wargami. Jest bogaty, gęsty, cudownie odżywia usta. Nazwałabym go nawet regenerującym opatrunkiem. Nałożony grubszą warstwą pięknie zmiękcza suche skórki, wygładza i natłuszcza. Nie lepi się, nie jest mocno tłusty, wiec dobrze się trzyma i sprawdza się w każdych warunkach – w domu, na spacerze. Gdy mam usta w złym stanie rezygnuję z kosmetyków kolorowych i wykańczam nim dzienny makijaż. Można go kupić już za 16zł, jego wydajność oceniam na plus, wygodną tubkę także. Gorąco polecam jeżeli nie miałyście okazji go jeszcze poznać! Kupisz go TUTAJ.

Tisane, balsam do ust
Chyba wszystkim znany klasyk. Uwielbiam wersję w słoiczku, ta w sztyfcie mnie nie zachwyciła. Po Tisane sięgam wyłącznie w domu, poza nim grzebanie w słoiczku wydaje mi się już niehigieniczne. Balsam lubię jednak od lat. Podoba mi się zarówno jego charakterystyczny zapach, gęsta, zbita konsystencja, która w kontakcie ze skórą zamienia się w tłustawe masełko. Wygładza, nawilża, regeneruje, zmiękcza. Zostawia na wargach warstwę ochronną, ale nie jest lepkie. Jest tanie i dobre, więc wracam do niego od lat. Dostępny jest TUTAJ.

Laneige Lip Sleeping Mask
Z tą maską mam bardzo burzliwą relację. Początkowo uważałam, że jest przeciętna i nic szczególnego z ustami nie robi, ale odkąd rozpoczęłam przyjmowanie izotretynoiny doceniłam jej właściwości. Przede wszystkim upiększa usta na równi z balsamem Clarins. Cudownie je nabłyszcza i może zastępować błyszczyk. Podbija naturalny kolor, sprawia, że są nawilżone, jędrne i apetyczne. Nałożona grubą warstwą na noc ładnie radzi sobie z szorstkością, przesuszeniem, regeneracją i pomaga pozbyć się suchych skórek. Rano usta są mięciutkie i wygładzone. Jest szalenie wydajna, więc wybaczam jej wyższą cenę. Wiem, że obecnie jest dostępnych jej kilka wariantów. Ja mam klasyczną wersję. Dostępna TUTAJ.

Ziaja, lano-maść
Maść swą popularność zdobyła już dawno temu. Lanolina dedykowana pielęgnacji brodawek sutkowych doskonale sprawdza się również w pielęgnacji ust. Kobiety pokochały ją na tyle mocno, że marka wypuściła nawet specjalną wersję – w tubce, typowo do ust. :) Miałam obie, ale tej drugiej akurat nie mogę znaleźć, więc widzicie tylko klasyczną wersję. To naprawdę genialny kosmetyk. Doskonale nawilża, natłuszcza i regeneruje. Świetnie radzi sobie z popękanymi kącikami ust. Przyspiesza gojenie wszelkich ranek. Naprawdę must have! Dostępna TUTAJ.

Avene Cold Cream pomadka do ust
Ten sztyft doceniłam zimą, gdy chodziłam na długie spacery. Jest bardzo wygodny w stosowaniu poza domem i zostawia na ustach nieco tępą (nie nabłyszcza tak mocno jak np. Clarins, czy Ducray), ochronną powłoczkę. W kontakcie z wiatrem i niską temperaturą fantastycznie chroni ona usta, wygładza je, zmiękcza i w ekspresowym tempie przywraca komfort. Minimalizuje uczucie szorstkości i napięcia. Nie klei się, więc nie musimy się obawiać lepienia do niego włosów. Znajdziesz ją TUTAJ.
Zobacz też: Jak się pozbyć zaskórników i oczyścić pory? Mam na to sprawdzony sposób.

Bioderma Photerpes balsam ochronny do ust SPF 50+
Szukałam balsamu z wysoką ochroną przeciwsłoneczną i tak trafiłam na sztyft Biodermy. Różni się nieco od pozostałych kosmetyków dziś przedstawionych ponieważ nałożony w nadmiarze może bielić usta. Ja nakładam go warstwowo i wtedy ten problem znika. Sięgam po niego regularnie, gdy jestem poza domem, gdy jest słonecznie, bo nawet delikatne słońce przy Izoteku może mi te usta spalić. Teraz dużo czasu będę spędzać na działce, więc balsam ochronny do ust z filtrem to must have! Bioderma często bywa wyprzedana, ale warto sprawdzać jej dostępność TUTAJ.

Blistex Intensive Lip Relief
Bardzo dobry balsam do ust z drogerii, o którym przypomniała mi moja kuzynka. Jest mocno miętowy (mi to w żaden sposób nie przeszkadza), ale to uczucie po chwili znika, a zostaje porządne nawilżenie. Zapakowany jest w tubkę, ma lekką formułę, ale naprawdę świetnie chroni i regeneruje. Świetnie zabezpiecza kąciki ust przed pękaniem i często można się na niego natknąć w gabinetach stomatologicznych. Polecam spróbować! Stacjonarnie dostępny w drogeriach i aptekach, online TUTAJ.
Na dziś to według mnie najlepsze balsamy do ust, ale cały czas testuję nowe kosmetyki z tej kategorii. Zapewne więc za jakiś czas przygotuję Wam kolejne zestawienie. :)
Dajcie znać, czy znacie przedstawione przeze mnie propozycje i co o nich sądzicie. :) Jakie balsamy do ust możecie polecić?
Od zawsze borykam się z przesuszonymi i spierzchniętymi wargami, nie ma nawet opcji na noc bez balsamu. Bardzo długo szukam czegoś świetnie nawilżającego i odżywiającego, a tu wpis stworzony dla mnie❤️ Nie mogę się doczekać aż wypróbuje te pozycje, dziękuje Aga! 😍😍
Lano-maść wygrywa, jeszcze super jest maść z vit. A, ta z apteki.
Miałam kiedyś Tisane, miło wypominam :)
Znam Tisane i Ziaję, a kusi mnie jeszcze Clarins i Laneige ;) Choć z drugiej strony akurat z ustami nie mam aż takiego problemu, żeby specjalnie dużo w nie inwestować ;)
U mnie Carmex również nigdy się nie sprawdzał i dziwiłam się, że tyle osób go chwali :o Za to uwielbiam miętowy peeling do ust z Sylveco, a na noc zawsze grubsza warstwa masła Shea :) Mój sprawdzony sposób, zwłaszcza na te przejściowe pory roku, które są dla ust najtrudniejsze!
U mnie Carmex również nigdy się nie sprawdzał i dziwiłam się, że tyle osób go chwali :o Za to uwielbiam miętowy peeling do ust z Sylveco, a na noc zawsze grubsza warstwa masła Shea :) Mój sprawdzony sposób, zwłaszcza na te przejściowe pory roku, które są dla ust najtrudniejsze!
Ale blistex opisany wyżej i carmex to dwa różne produkty od różnych firm
Ale Martyna odnosi się do Carmexu, o którym wspominam na początku wpisu. :)
super wpis
Jestem chyba jedną z nielicznych osób, które nigdy nie używały Carmexu 🙊 nie mam większych problemów z przesuszajacymi się ustami więc nie mam swojego Ulubieńca w tej kategorii. Dodam tylko, że lanolinę używam na włosy i uwielbiam efekt jaki daje po :)
Pierwszy raz widzę te produkty :) Ale wszystkie chętnie sprawdzę :D
Lano-maść jest mistrzowska. Tisane w moim przypadku sprawdział się, ale na dłuższą metę był niewystarczający. Jako doraźny specyfik jest super.
Zapisałam sobie Ducray Kerancyl Repair jak pokazywałaś go na Stories, bo ja niestety też borykam się ostatnio z mocno suchymi ustami. Spacery przy mocnym wietrze im nie służą :P
Tyle super rzeczy! Świetne zestawienie wraz z opisami produktów ❤