
Jak już zapewne wiecie od ponad dwóch lat noszę aparat ortodontyczny. Po drodze miałam już całkiem sporo przebojów, na przykład zmieniłam lekarza prowadzącego, ale mam nadzieję, że to już bliżej niż dalej. Szczerze nie mogę doczekać się kiedy będę mogła pochwalić się efektem końcowym i swobodnie, szeroko się uśmiechnąć. To mój priorytet na ten rok. Swoje w tym temacie przeszłam i jestem już nieco zmęczona, ale wiem, że warto czekać.
Dziś chciałabym pokazać Wam akcesoria, z których korzystam na co dzień i które usprawniają ten czas z aparatem. Dzięki nim dbanie o codzienną higienę jest po prostu łatwiejsze i przyjemniejsze. Początkowo testowałam wiele gadżetów, ale ostatecznie zostały ze mną te, które naprawdę się przydają.

Szczoteczki do zębów
Nim zaczęłam nosić aparat używałam szczoteczki elektrycznej. Później przestało mi się to opłacać. :D Końcówki zużywałam w tempie ekspresowym, także te typowo orto. Wróciłam więc do tradycyjnych szczoteczek i używam ich z powodzeniem do dziś. Mają dłuższą żywotność, są wygodne, no i łatwiej je wrzucić do torebki. Testowałam różne, od dłuższego czasu kupuję te marki Elgydium. Na zdjęciu widzicie nowe egzemplarze, które dostałam w przesyłce od marki jakiś czas temu. Zarówno wersja klasyczna, jak i Orthopocket służą mi bez zarzutu. Poprzeczne włókna skrzyżowane w kształcie litery X i cięte w kształcie litery U pozwalają na dokładne i wygodne szczotkowanie. Tradycyjny model posiada ochronną nakładkę (higieniczną i bardzo przydatną przy posiadaniu kotów :D) i płaską rączkę, która fajnie leży w dłoni, a kieszonkowa szczoteczka jest składana i bardzo wygodna w transporcie. Ja zawsze mam jedną sztukę w torebce.

Pasta do zębów
Past do zębów przerobiłam mnóstwo, ale w tych typowo drogeryjnych wiecznie mi coś nie pasowało. Większość z nich jest zbyt intensywna. Ostatnio zatrzymałam się na dłużej przy Elgydium na podrażnione dziąsła. Kupiłam ją po raz pierwszy razem ze szczoteczką marki, a teraz znalazłam kolejne tubki w paczce. :) Bardzo ją lubię bo faktycznie łagodzi zmiany zapalne dziąseł i nie wzmaga podrażnień. Do tego zapewnia świeżość, ale jest delikatna w smaku. Nie przepadam za ostrą, drapiącą w gardło miętą. Zamiennie z nią stosuję inne pasty, obecnie testuję Elgydium przeciwpróchnicową. Ona również ma miętowy, ale łagodny aromat i po wyszczotkowaniu zębów czuć, że cały osad znika i są bardzo gładkie. Jestem ogólnie przewrażliwiona na punkcie higieny jamy ustnej, bo mam tendencję do ubytków przy szczelinach międzyzębowych. Codzienne dbanie o zęby jednak przynosi efekty, bo od długiego czasu żaden z nich nie wymagał leczenia. :)

Wosk ortodontyczny
Wosk to prawdziwy must have chyba każdej aparatki. Co prawda odkąd zmieniłam lekarza sięgam po niego znacznie rzadziej, ale czasem naprawdę się przydaje. Jego zadaniem jest chronić błony śluzowe przed otarciami i rankami, które mogą powodować zamki same w sobie, czy drucik. Bywa tak, że nagle z dnia na dzień coś zaczyna uwierać i wtedy wosk eliminuje całkowicie dyskomfort i pozwala na wygojenie się zmian. Wystarczy przykleić odrobinkę (zbyt duża ilość nie będzie chciała się trzymać) do wybranego fragmentu aparatu odrobinę aby poczuć ulgę.

Żel stomatologiczny
Przy wszelkich podrażnieniach, otarciach, wrażliwości dziąseł, wizytach u stomatologa i leczeniu, a także awaryjnie, gdy nie ma możliwości wyszczotkowania zębów pomocny jest też żel stomatologiczny Elugel. U mnie sprawdza się świetnie nakładany punktowo. Zawiera chlorheksydynę o właściwościach higienicznych, łagodzi i jednocześnie odświeża. Warto go mieć pod ręką, bo w połączeniu z woskiem działa cuda.
Irygator
Irygator kupiliśmy w zeszłym roku i oooo rety, jakie to jest ułatwienie. Nitkowanie zębów przy aparacie jest nieco bardziej czasochłonne (ale nie niemożliwe), a irygator naprawdę świetnie doczyszcza szczeliny międzyzębowe i okolice zamków. Nie wiem jak mogłam wcześniej bez niego funkcjonować. Mamy bezprzewodowy model Panasonic EW1511, z wymiennymi końcówkami. Śmiało więc mogą z niego korzystać dwie osoby. Jego zdecydowane zalety to niezła moc, szybkość ładowania i swoboda w użytkowaniu (brak kabla). Gorąco Wam polecam bo to jedno z tych urządzeń, które naprawdę warto mieć nawet gdy aparatu nie nosicie. Dbanie o higienę jamy ustnej wchodzi dzięki niemu na wyższy level.

Nici dentystyczne
Z irygatora korzystam w domu, ale w torebce zawsze mam ze sobą nici dentystyczne. Odkąd noszę aparat używam Oral-B Super floss ponieważ są najwygodniejsze. Nie są w jednym kawałku, a na sztuki (w opakowaniu jest ich 50). Mają przede wszystkim usztywnione końcówki, dzięki czemu łatwiej je wprowadzić w szczeliny międzyzębowe. Dodatkowo poza właściwą nitką mają jeszcze grubszą, bardziej puchatą część, która wymiata i oczyszcza obszar wokół zamków i drucików.

I to chyba wszystko. Używam jeszcze płynów do płukania jamy ustnej, ale wciąż szukam swojego ideału i ciągle coś mi nie pasuje, więc w tym przypadku nie polecę nic konkretnego, za to z chęcią poznam Wasze typy. :)
Irygator to chyba w tym wypadku zbawienie :D
Ja z całego serca polecam płyn do płukania ust z Alterra – wszystkie inne były dla mnie zbyt mocno piekące a tu tylko świeżość i bardzo naturalny smak mięty :)
Agu dzięki za ten post! Za tydzień zakładam aparat i teraz mi raźniej. Zamówiłam szczoteczki i nici na początek. :)
Ps. Mam nadzieję, że jesteś już zdrowa i będziesz tu pojawiać się jak najczęściej. Uwielbiam Twojego bloga! :)
Ja swój aparat nosiłam dobre kilkanaście lat temu i szkoda, że wtedy nie wiedziałam o takim wosku;)