Moje docelowe leczenie izotretynoiną dobiegło końca w maju i od tego czasu jestem na dawce podtrzymującej. Zdecydowałam się na nią po rozmowie z moją Panią dermatolog. Wspólnie podjęłyśmy decyzję o tym, że nie odstawiamy leku drastycznie, by zminimalizować ryzyko nawrotu. Z uwagi na nadchodzące lato, czyli wysokie temperatury, mocniejsze pocenie się zwiększoną ilość sebum oraz brak jakiejkolwiek tolerancji na kwasy i retinol nie chciałam ryzykować pogorszenia stanu skóry. Terapię nadal kontynuuję i jestem bardzo zadowolona ze stanu skóry, jednak nieco się ona różni od tego co było na dawce podczas leczenia głównego.
Na pewno muszę już częściej myć włosy – tak co dwa dni, później już są nieświeże i nie wyglądają dobrze. Zauważyłam też, że czasem po treningach, gdy dokładnie nie umyję twarzy od razu, to pojawiają się drobne krostki. Na szczęście szybko znikają. Podobnie jest ze zbyt częstym stosowaniem mocno okluzyjnych kremów. Skóra się już bowiem tak nie przesusza, produkuje w niewielkiej ilości sebum i gruczoły łojowe nie są całkowicie “wyłączone”. Zniknęły także pękające usta (choć po kończeniu mojego leczenia ortodontycznego i godzinach spędzonych na fotelu dentystycznym były w opłakanym stanie) i uczucie ściągnięcia.
Na wizycie kontrolnej dostałam więc zielone światło – mogę wprowadzać do pielęgnacji niskie stężenia kwasów i retinoidów! Ależ ja na to czekałam! Przez okres leczenia wyspecjalizowałam się w pielęgnacji nawilżająco-regenerującej, ale tęskniłam za składnikami złuszczającymi. :D

Wielokrotnie wspominałam, że dotychczas w mojej pielęgnacji był grany jedynie niacynamid i witamina C, która jest stałym punktem mojej pielęgnacji od miesięcy. I tutaj pierwsze skrzypce grają:
- Witamina C, a dokładniej antyoksydacyjne serum wyrównujące koloryt z witaminą C 15%
Nowy plan pielęgnacji
Jednak po wizycie zaplanowałam wdrożenie nowego planu pielęgnacyjnego i sięgnęłam po nowe dla mnie kosmetyki. Robiłam to krok po kroku, obserwując jak reaguje moja skóra i przede wszystkim dając jej czas. Cierpliwość to klucz do sukcesu. Moja cera jest z natury wrażliwa i łatwo ją podrażnić, nawet gdy była typowo tłusta i trądzikowa, to nie była gruba i odporna.
Najpierw włączyłam regenerujący peeling kwasowy nawilżenie i wygładzenie. Jest on delikatny i dedykowany skórom wrażliwym, odwodnionym, naczyniowym, poszarzałym. Zawiera 8% kwas mlekowy, 6% kwas laktobionowy, 3% glukonolakton i wzbogacony został dwoma silnymi antyoksydantami, glutationem i resweratrolem Raz w tygodniu aplikowałam go na oczyszczoną, w pełni suchą skórę i trzymałam 10 minut. Za pierwszym razem (ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu!) na drugi dzień po aplikacji pojawiło się na mojej twarzy kilku nieprzyjaciół i przyznam szczerze, że wtedy nieco spanikowałam. Jednak zmiany bardzo szybko zniknęły, tak jak suche skórki na nosie, a skóra była super miękka, promienna i bardziej ujednolicona. Uwielbiam ten peeling i rozgościł się już na stałe w mojej pielęgnacji. :)

Następnie sięgnęłam po serum redukujące przebarwienia ograniczenie i rozjaśnianie, które jest przegenialne. Miałam je już od jakiegoś czasu w domu, ale czekało na swoją kolej i kurcze, ja nim jestem zachwycona. Mam na twarzy stare blizny i przebarwienia plus (niestety, to wymaga u mnie dłuższego przepracowania), gdy poczuję na skórze jakąś wypukłość, zmianę itd. to od razu włącza mi się chęć zniszczenia tego w zarodku. I czasem nie potrafię powstrzymać się przed bezzasadnym drapaniem/wyciskaniem, co oczywiście w efekcie funduje mi zaczerwienienie i świeże przebarwienia pozapalne.
Serum zawiera kwas azelainowy i glicynę (azeloglicyna) w stężeniu 10%, 2% stężenie alfa arbutyny, niacynamid oraz pochodną witaminy C dzięki czemu nie dość, że w szybki i widoczny sposób rozjaśnia przebarwienia i przyspiesza gojenie stanów zapalnych, to jeszcze pięknie nawilża, regeneruje i działa antyoksydacyjnie.
Ma lekką konsystencję, szybko się wchłania i z powodzeniem może być stosowane zarówno rano (przed SPF), jak i wieczorem.
Cały czas obserwowałam skórę jednocześnie dbając o to, by jej bariera hydrolipidowa była w świetnej formie. Gdy widziałam, że wszystko jest ok – cera jest napięta, wyciszona, nawilżona i ukojona, to przyszedł czas na modyfikację pielęgnacji – wtedy do gry wkroczył cały na biało retinal, a dokładniej korygujące serum z retinalem 0,07%, fitosfingozyną i Karnozyną 2.0 Basiclab. Dlaczego akurat ten kosmetyk na początek wybrałam? Już tłumaczę.

Stabilny retinal to ostatni związek w konwersji do kwasu retinowego (jego nie można stosować w kosmetykach) ma niski potencjał drażniący, więc zalecany jest dla cer wrażliwych, czy z trądzikiem różowatym. Wyróżnia go oczywiście działanie przeciwstarzeniowe, antybakteryjne, ujędrniające oraz zmniejszające zmarszczki.
Dodatkowo serum zawiera witaminę C w postaci 3-O-etylowego kwasu askorbinowego, której zadaniem jest łagodzenie skutków ubocznych kuracji, czyli minimalizacja stanów mikrozapalnych i zmniejszenie zaczerwienienia. W efekcie cera jest rozjaśniona i w dobrej kondycji. Mamy tu także przeciwutleniacze takie jak witamina E i koenzym Q10, regenerujące i przyspieszające odnowę skóry ceramidy, rozjaśniająca i napinająca skórę karnozyna 2.0, czy fitosfingozyna o właściwościach przeciwzapalnych.
Przygotuję Wam na dniach porównanie retinolu z retinalem i wytłumaczę na co zwracać uwagę przy doborze produktów z tymi składnikami, ale już teraz odsyłam do świetnego, darmowego ebooka o retinoidach stworzonego przez Basiclab i podpowiem, że gdybyście chciały zdecydować się jednak na retinol, to polecam na początek emulsyjne serum z
0,3% czystego retinolu, witaminą C i koenzymem Q10.
WAŻNE INFO: Obecnie w sklepie Basiclab trwa BLACK WEEK i możecie zrobić zakupy korzystając z bardzo atrakcyjnych zniżek! Rabaty sięgają aż 35%. :)
A gdybyście trafiły na ten post już po Czarnym Tygodniu, to przypominam, że nadal obowiązuje kod rabatowy AGATAB, który umożliwia zakupy z 20% zniżką na wszystkie produkty Basiclab i nie łączy się z promocjami.
O czym należy pamiętać wprowadzając retinal/retinol?
Podstawowa zasada jest jedna – zawsze zaczynamy od najniższych stężeń. Nieważne, czy wracacie do retinoidów po dłuższej przerwie (jak ja), czy zaczynacie z nimi dopiero swoją przygodę. Dopóki nie macie zbudowanej tolerancji, to zawsze startujemy z niskim stężeniem i dajemy sobie czas. Cierpliwość jest tutaj naprawdę kluczem do sukcesu. Żadna z nas nie chce skończyć z poparzoną i podrażnioną skórą, której doprowadzenie do równowagi będzie długo trwało. Naszym celem jest jej młody, promienny i zdrowy wygląd.
Na początku serum stosujemy co 4-5 dni (czyli około raz w tygodniu). Gdy widzimy, że skóra fajnie reaguje to skracamy przerwy i zaczynamy aplikację powtarzać co 3-4 dni, poźniej co 2-3. Zaprawione w retinoidowych bojach, doświadczone zawodniczki stosują retinal i retinol nawet codziennie, ale myślę, że warto zarezerwować w pielęgnacyjnej rutynie czas na regenerację skóry i dać jej chwilę odpocząć.
Ale to jeszcze nie koniec.
Retinoidy ZAWSZE:
- aplikujemy wieczorem
- w niewielkiej ilości – ziarenka groszku, skóra ma być jedynie pokryta cieniutką warstwą kosmetyku, nie mamy wmasowywać/rozcierać/wklepywać nadmiaru
- na oczyszczoną i suchą skórę
- omijając okolicę oczu i ust
- dokładnie myjąc dłonie po aplikacji
- zawsze stosując rano fotoprotekcję w postaci SPF50
Na początek świetnie sprawdzi się też metoda kanapkowa, która może okazać się pomocna dla skór bardzo wrażliwych – ja korzystałam z niej przy dwóch pierwszych aplikacjach.
Nakładamy na oczyszczoną skórę serum i krem nawilżający, czekamy aż się wchłonie. Następnie przechodzimy do aplikacji retinoidów. Czekamy 30-45min i ponownie sięgamy po krem. Pierwsza warstwa kremu zadziała ochronnie i może odrobinę zmniejszyć działanie serum z retinalem/retinolem, ale też jednocześnie zminimalizuje ryzyko podrażnień i zaczerwienień.
Warto też na starcie skupić się na pielęgnacji typowo nawilżającej i regenerującej, ja wprowadzając retinal odstawiłam na chwilę witaminę C, niacynamid, czy serum kwasowe i to z azeloglicyną. Podeszłam do całego procesu wyjątkowo ostrożnie i opłaciło się.

Ja postawiłam na moje top 5 kosmetyków Basiclab czyli:
- dermatologiczną emulsję myjącą – super skuteczna i delikatna dla skóry
- Serum regenerujące strukturę skóry z ceramidami 1%, prebiotykiem 2% oraz kompleksem peptydów 5% znacie już doskonale, bo trąbię o nim non stop.
- liftingujące serum pod oczy i na powieki z 10% kompleksem peptydów i ceramidami
- krem nawilżający do twarzy o bogatej konsystencji
- lekką emulsję SPF50 – mój ulubiony ostatnio SPF
Te kosmetyki towarzyszą mi od dawna, już o nich na blogu wspominałam, więc odsyłam Was do poprzednich postów:
Moja cera na retinal zareagowała wspaniale – zero podrażnień, zaczerwienień, wysypu. Oby tak dalej. Po kilku aplikacjach jest bardziej wygładzona, napięta, rozjaśniona i bardziej promienna. Teraz jestem na etapie aplikacji w poniedziałki i czwartki i na dniach będę zwiększać częstotliwość. Po raz kolejny powtórzę – daję sobie czas.
Wróciłam już także do serum z witaminą C oraz serum z azeloglicyną, po które sięgam zamiennie rano. Wieczorem, w dni bez retinalu nadal trzymam się wymienionej wyżej, sprawdzonej pielęgnacji ukierunkowanej na nawilżanie i regenerację.

Dziewczyny, pamiętajcie, to nie wyścigi. Lepiej wolniej, ale działać skutecznie i trwale, niż szybko, intensywnie i później leczyć skutki uboczne. :)
Jestem ciekawa, czy tej jesieni sięgacie po retinol lub retinal? Dajcie znać! :)
Post powstał we współpracy z marką Basiclab. Materiał sponsorowany.
Na szczęście nie muszę stosować izoteku. Przy okazji wypróbuję co nieco :)
Muszę w końcu zainteresować się tym retinolem
super!
Słyszałam wiele pozytywnych opinii dotyczących tych produktów. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z retinolem, więc chyba będę musiała w końcu go przetestować, zwłaszcza, że za niedługo szykuje się moja najważniejsza impreza w życiu.